piątek, 2 września 2016

WYJAZD NA KASZUBY

Witajcie,

Dzisiejszy post poświęcimy na zdjęcia naszych pięknych, polskich Kaszub. Wybraliśmy się na krótki urlop w serce Kaszub. W tym roku, ani czas, ani okoliczności nie są sprzyjające na tyle aby zorganizować coś na dłuższy pobyt gdziekolwiek. W zasadzie to był to wyjazd niespodzianka z dnia na dzień. Od tak, na trzy dni. Jako, że każde z nas ma po weekendzie zobowiązania był to ostatni moment na złapanie oddechu, chociaż na chwilę. Żeby też nie przesadzać z odległością od domu wybraliśmy Wąglikowice. Mała wieś ok 10 km. koło Kościerzyny. Gdybym tu nie przyjechała to nie wierzyłabym, że tak blisko mamy tak pięknie. Cała droga w zasadzie od domu do samego hotelu była malownicza a, że pogoda sprzyjała jeszcze przyjemniej było na to patrzeć.

Hotel w którym mieliśmy spać to Oaza Kaszubska (klik) w Wąglikowicach. Hotel z pokojami, restauracją oraz jednym sklepem na całą mieścinę. Marzenie. Takie widoki jak pola z wykopkami, konie, kury a nawet zwykli rolnicy sprawiali, że naprawdę dało się polubić nawet taką WIEŚ. Ale po kolei..

W drodze na miejsce na obiad zatrzymaliśmy się w Kościerzynie. Restauracja i pizzeria Stary Browar (klik) która ma fenomenalne pierogi z łososiem! Farsz idealnie doprawiony rozpływał się w ustach. Moja druga połówka zamówiła pizzę POLO z kurczakiem i kukurydzą. Była smaczna, ale w naszym założeniu ciasta powinno być nieco więcej tak samo jak i kurczaka. Obsługa pizzerii pomocna, uśmiechnięta :)  Placówka ma w ofercie również hotel o bardzo przyzwoitych pokojach z basenem i innymi atrakcjami. Całość oceniamy na 8.5/10

Kiedy już się zameldowaliśmy w Oazie nie przeczę, hotel z zewnątrz nie zrobił dobrego wrażenia. Aczkolwiek byłam tego świadoma czytając komentarze na TripAdvisor. Zostawiliśmy rzeczy, szybko się przebraliśmy w coś luźniejszego i poszliśmy zwiedzić okolice. W pobliżu był jeden sklep łąka i lasy.. Idealnie! Wiem, że trafiłam do raju. Krótko.. To prawda. Ale jednak można było chwilkę zaczerpnąć świeżego powietrza i nacieszyć oko kaszubskim krajobrazem. Pocykaliśmy trochę zdjęć i wróciliśmy do pokoju.

Hotel jest dość nowym obiektem więc pokoje są czyste i nowoczesne. Nie jest to hotel 5*, ale schludny i zadbany. Jedynym mankamentem był nieprzyjemny zapach z łazienki podchodzący pod wilgoć.

Rano śniadanie było smaczne. Podawane na każdym stole oferując przy tym kilka rodzajów wędlin, sera, warzyw, owoców. Do tego można było zamówić kawę oraz herbatę. Na ciepło podano parówki.
Z opinii wyczytałam także, że w restauracji warto zjeść pierogi z kurkami. Ale to później.

Po dość obfitym śniadaniu, poszliśmy nad jezioro. Najlepszy i najprzyjemniejszy moment podczas całego pobytu. Kiedy wyłoniliśmy się zza drzew, oboje dostrzegliśmy jezioro do którego się zbliżaliśmy. Widok który zapamiętamy na długo. Okolica przepiękna, naturę można było podziwiać bez końca. Na długo zapamiętam ten widok. W połączeniu z ostatnimi podrygami letniego słońca tworzyło krajobraz idealny. Na ten pobyt zabrałam ze sobą też książkę 4 pustynie Daniela Lewczuka którą czyta się jednym tchem.. I dzięki której odzyskujemy wiarę w siebie razem z bohaterem i razem  z nim odnosimy sukcesy na najbardziej wietrznych pustyniach. Polecam wszystkim którzy potrzebują motywacji. Tym, którzy myślą, że ostatnio nic im nie wychodzi i się poddają. Przeczytajcie ją, szczerze polecam!

Teraz kiedy siedze i tworze posta próbuje wybrać zdjęcia.. Są też i takie prywatne. I wiecie co? Wstyd się przyznać, ale znowu dopadł mnie dół. Nie mam zdjęcia na którym wyszłabym ładnie. Przytyłam ponad 20 kg i nie mogę na siebie patrzeć. Patrze na tego mojego przyszłego męża i się zastanawiam dlaczego ja.. Tak bardzo chciałabym schudnąć. Chciałabym wyglądać tak, żeby mnie pożerał wzrokiem. Ale skoro ja sama mam do siebie obrzydzenie to co dopiero on. Obiecałam sobie co prawda razem z nim, że powalczymy z moim ciałem. Że schudnę. Chciałabym się nie poddać. Tu książka Daniela bardzo mi pomogła na to trochę trzeźwiej spojrzeć. Nie tylko mi cos może nie wyjść. Nie tylko ja miewam słabości. Ale tylko ja mogę nauczyć się z nimi walczyć. I zawalczyć przede wszystkim o siebie. I chciałabym mieć oparcie, wsparcie na dłużej niż tydzień, czy dwa. Obiecuje Wam, że w wakacje dodam swoje zdjęcie w bikini przed i po.  Będę walczyć. Pojade jutro po mój notes marzeń i w nim stworzę listę tego co jestem w stanie spełnić. W poniedziałek zaczynamy, walczyć i robić coś z sobą. Uda się. Razem możemy wszystko. Wiem, że to czytasz kochanie. I wiedz, że Twoje słowa motywujące i krytyka jest wskazana. Bądź przy mnie w tym czasie, na stałe... Nie na chwile. Wiesz co robić, żeby było dobrze. Wiem to. Dajmy radę temu a zdobędziemy cały świat!!

Zostawiam Was, ze zdjęciami.

Narzeczona












 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz