Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyjaźń. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyjaźń. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 sierpnia 2016

WIECZORNE ANALIZY




Uwielbiam takie wieczory jak dzisiaj. Moja półówka pracuje na moje zachcianki a ja mam czas, w którym mogę przemyśleć kilka spraw. Nie sądziłam, że będe chciała napisać post jeszcze dzisiaj - jest dosyć późno. Ale dlaczego nie?

Jestem obecnie na dość ważnym etapie w życiu. Zmiana pracy, powrót na studia, pogodziłam się też z tatą i zaakceptowałam to, że z moją mamą już nie będzie idealnie.

Jestem jaka jestem i chyba dojrzałam do tego, żeby pokochać to co mam. Na dobrą sprawę mogłabym nie mieć tego wszystkiego, albo być sama.

Spotkałam też na swojej drodze nowe osoby, które są i będą bez względu na pore i sytuacje w moim życiu. Zawarłam znajomości które bez wahania mogę nazwać przyjaźnią. Odbudowałam (lub próbuję) relację z przyjaciółką od lat (poprzedni post).

Analizując każdy etap i dziedzinę swojego życia odnoszę wrażenie, że do pewnych spraw trzeba dorosnąć. Trzeba docenić i dostrzegać na codzień to co się dostaje.

Niestety ja odkąd pamiętam narzekałam. A to, że nie mam takich kosmetyków i ciuchów jak ma moja mama czy blogerka z instagrama. To, że rzuciłam studia - przecież każda wymówka dobra. Pracuje w odzieżówce za 1500 zł. A gdzie perspektywy? Kłócę się z moim facetem - On ma być moim przyszłym mężem? Nie mam przyjaciół, z własnymi rodzicami nie potrafie się dogadać i jak już komuś zaufam to się ulatnia jak kamfora. Dlaczego?

Tyle spraw kumuluje się na raz. Ostatnio zatrzymali mnie na wyrywkową kontrolę. Byłam po kłótni z Pawłem. I po prostu pojechałam przed siebie. I co? Bach. Moja pierwsza kontrola. Pokazałam światła, gaśnicę, trójkąt. Dzwonie i mu mówię, że mam kontrolę. Okazało się, że nie mam przeglądu. Od ilu? A no od 2 lat. Tym sposobem zabrali mi dowód rejestracyjny. Odzyskałabym go po zrobieniu przeglądu. Ale niestety, auto trzeba było zrobić i poszło 700 zł. Niestety nie sramy kasą, i bardzo często siadamy i liczymy wydatki łapiąc się za głowe.

Oboje mamy po ile? Po 20 pare lat i tyle problemów jak niejedno małżeństwo z kilkanastoletnim stażem. Na początku trochę byłam tym przerażona, że nie daje rady, i oddałabym wszystko żeby wrócić do domu. Przypominały mi słowa mojej mamy "kiedyś zobaczysz jak Ci było dobrze w domu". A no fakt, było dobrze. Ale wiecie co? Gdybym cofneła czas o te prawie 4 lata to podjełabym taką samą decyzję o opuszczeniu rodzinnego domu z dnia na dzień. Przyznaje, że początkowo bałam się co będzie i jak dam radę. I to dzięki niemu zrozumiałam, że nie jest najgorzej. Mamy gdzie mieszkać. Znajdę pracę i jakoś to będzie. Przez te 4 lata zmieniłam prace spokojnie z 10 razy. Najlepiej zarabiać 3 tysiące w ciepłym biurze przy białym lub drewnianym biurku. 8 godzin zrobić i do domu. Szukałam takiej pracy ciągle. Aż natrafiłam na pracę gdzie miałam możliwość podszkolić język. Było to środowkisko międzynarodowe- lotnisko. Tam Odkryłam pasję do Pandory, a dzięki szkoleniu odbytemu na lotnisku pozniej miałam tam okazję pracować.

Szczerze mówiąc, to wszystko zaczeło się psuć po tym jak z dnia na dzień mi podziękowali nie przedłużyli umowy. Praca tam była spełnieniem moich marzeń i nagle nie miałam nic. Przyjaciół, szkoły, rodziny i PRACY. Zródła dochodu, miejsca którego nie traktowałam jak przymusu roboczego tylko pasji. Walczyłam o powrót i o wyjaśnienia których nie otrzymałam do dzisiaj. Cieżko mi było uwierzyć, że jeszcze kiedyś cokolwiek mi wyjdzie. Nagle tyle rzeczy się spieprzyło, że aż nie chciało mi się myśleć co będzie dalej. Otrząsnełam się dopiero po 2 tygodniach i zaczełam czegoś szukać. W ten sposób znalazłam się z powrotem w handlu w marce "premium". Tam poznałam Darię..

Nigdy nie sądziłam, że polubie kogoś tak bardzo, że opowiem mu całe swoje życie na kilku zmianach razem. Nigdy też nie spotkałam tak ciepłej i troche zagubionej dziewczyny o artystycznym nieładzie na głowie którego ja nigdy nie potrafiłam zrobić. Daria jest szczera, otwarta i umie słuchać przede wszystkim. Żadna z rozmów które odbyłyśmy nie poszła "dalej". Doradza, dzwoni, i jest bez względu na okoliczność i czas. To do niej pojechałam jako pierwszej będąc sama i w kryzysie. Spędziłyśmy kilka fajnych dni razem z dala od pracy, i było fanastycznie. Poczułam, że kogoś poza Pawłem obchodzą moje problemy z którymi wiem, że nie jestem sama. Znajomość warta wszystkiego. Wiem, że czytasz mojego (naszego bloga) i chcę abyś też wiedziała, że nawet jak odejdę z tego Gdańskiego Grajdoła to nasza znajomość nie zostanie zamieciona pod dywan.

Tak, odejdę. Moja przygoda z TĄ marką "premium" się kończy.. Każdy z nas - młodych osób patrzy na to ile ma kasy do 1 czy 10. A nie ma się co oszukiwać, że im więcej tym lepiej. Biorąc pod uwagę, że obecny pracodawca nie daje możliwości rozwoju, a wręcz przeciwnie trochę go blokuje - wracam na studia i nie będę już tak dyspozycyjna jak do tej pory. Ponadto, dostałam propozycję która być może nie jest spełnieniem moich marzeń, ale gwarantuje mi spokojne płacenie za studia i przede wszystkim umożliwia mi to. Fakt, że jest to praca ciężka - przede wszystkim fizycznie. Ale nie ma rzeczy nie możliwych i nigdy nie dajmy sobie wmówić, że czegoś nie damy rady zrobić. Dopóki się sami nie przekonamy to nigdy się nie dowiemy. Jaka to praca? Może powiem w innym poście.. :)

Tak więc, postanowiłam wziąć życie w swoje ręce. Na pewne rzeczy nie mam wpływu i nie będę nic robić na siłę. Postawiłam na siebie i swój rozwój i na tym też chce się skupić. W środe idę do ortodonty - aparat który nosze .. Czas go zdjąć po 5 latach nie odwiedzania dentysty.ęNie wierzę, że zaniedbałam te sprawy do tego stopnia. Że odpuściłam, tak bardzo ze wszystkim co mnie dotyczy. Ciągle było pozniej, pozniej.

Relacje z rodzicami nigdy nie będą już takie jakie mają moje koleżanki które mi opowiadają gdzie nie byli, co nie robili. Pewne rzeczy też sama obserwuję na co dzień. Są tacy jacy są. Starali się wychować i być. To, że bywa róznie pozwala mi tylko myśleć o tym, żeby być twardą i liczyć przede wszystkim na siebie.

Jeśli chodzi o nasz związek, myślę, że etap kryzysu ma za sobą. Bywało i bywa do tej pory róznie. Niestety mam swoje zachowania których nie zmienię od tak ale bardzo się staram. Chciałabym abyś był tylko czasami blisko mnie i nic nie mówił. Czasami spontanicznie kupił kwiatka? Powiedział to,co powiedziałeś wczoraj: "Wiesz, dziś zrozumiałem, jak bardzo Cię kocham". Od 4 lat nie usłyszałam od Ciebie nic piękniejszego i nigdy tego nie zapomnę.

Teraz jest mój czas, i nie chce tracić ani minuty na narzekanie, kłótnie i wmawianie sobie że nie dam rady. Dam, i osiągnę to o czym zawsze marzyłam. Marzenia trzeba realizować, a nie tylko je posiadać. Trzymajcie kciuki!

Dziękuje tym co nie wątpią w to, że i mi coś wyjdzie i wierzą w to, że dam radę.
Paweł, Daria, Monika, Marika

- Narzeczona

sobota, 13 sierpnia 2016

PRZYJAŹŃ. Ważna jak miłość.



Długo się zabierałam do tego posta, ale doczytajcie do końca, warto :)


Zastanawialiście się kiedyś z kim Was łączy relacja przyjaźni? Kiedy zasługuje się na takie miano? Warto jest mieć jednego przyjaciela czy kilkoro?

Przyjaźń jest czymś wyjątkowym. To relacja która związuje Was ze sobą biorąc pod uwagę to co o siebie wiecie i jak długo, a przede wszystkim dobrze się znacie. Przyjaciela można mieć w każdym. W rodzicach, kuzynkach czy nawet w miłości swojego życia. Zdarzają się i takie sytuacje kiedy zwierzacie się z swoich sekretów zupełnie obcej osobie. Dlaczego? Przede wszystkim nie zna ona Waszej przeszłości. Słucha tego co jej mówicie tu i teraz. I z tego wyciąga wnioski zupełnie Was nie oceniając. Taka znajomość z pewnością jest na plus jeśli po prostu potrzebujecie z kimś porozmawiać.

Najczęstszym przypadkiem przyjaźni są takie, które trwają latami. Są to osoby do których dzwonicie jako pierwszych aby powiedzieć o nowej pracy, udanym egzaminie czy poradzić się w trudnej sprawie. Tacy ludzie pojawiają się na naszej drodze zupełnie przypadkiem. Zdarza się, że jest to sąsiadka. Osoba która jako pierwsza pokazuje Ci osiedle, dzięki której potrafisz odnaleźć się na szkolnych korytarzach. Zwierzasz się jej ze swoich sekretów, spędzacie ze sobą każdą wolną chwile w rozmaity sposób a Ty z biegiem czasu dostrzegasz, że zna Cię jak nikt inny. I jest dla Ciebie kimś bardzo ważnym.

Pewnie, że jest i tak że się kłócicie. Dlatego nie ma też co wpadać w paranoje i widywać się codziennie, bo po prostu można mieć siebie nawzajem dość. Bywają chwile kiedy nie rozmawiacie ze sobą miesiącami.. Tak jak my teraz.

P.  poznałam wprowadzając się na osiedle z rodzicami. Zaczynałam wtedy po wakacjach 5 klasę. Jak dziś pamiętam kiedy przyszłam się przedstawić i zapytać czy się razem pobawimy. Ona z kolei pamięta, że nie bardzo mogłam oddalać się od domu. Z biegiem czasu, bliżej się poznawałyśmy aż do momentu kiedy na moim telefonie z kolorowym wyświetlaczem w rybki zapytałam się czy zostanie moją przyjaciółką. Oczywiście się zgodziła. Wiecie za co ją polubiłam? Że nikogo nie udawała, i bardzo dobrze się uczyła. Można było się z nią pośmiać, pospacerować, i rozmawiać godzinami. W roku szkolnym tego czasu było mniej więc pisałyśmy do siebie listy dobre 5 lat. Wymieniałyśmy odpowiedziami na przerwie lub następnego dnia. Jedna z piękniejszych rzeczy za czasów podstawówki.

Po gimnazjum nasza relacja się trochę "rozleciała". Ale nie dlatego, że nie rozmawiałyśmy. Nie było czasu. Jestem starsza o rok więc rok szybciej poszłam do szkoły średniej w centrum miasta. Wspólne rozmowy i spędzanie czasu zdarzało się w weekendy albo jakieś dłuższe przerwy od szkoły.

Było tak, że się kłóciłyśmy. Ja .. Przyznaje, byłam trochę za bardzo zakochana w sobie. Żaliłam się o sobie, a to co dotyczyło jej samej mało mnie interesowało. Przez to też miałyśmy przerwę od naszych spotkań ale z czasem zrozumiałam, że ma racje.

Odkąd pamiętam była dla mnie wzorem do naśladowania. Najlepsze stopnie, uśmiech od ucha do ucha, relacje z rodzicami. Przede wszystkim była sobą. Naturalna. Do malowania i używania kosmetyków nakładając tapetę była ostatnią osobą jaką znam. Niejednokrotnie próbowałam się do niej upodobnić ale nie umiałam. Cieszyłam się, że spotkałam kogoś takiego i starałam się o to dbać.

Odkąd wyprowadziłam się z domu to mimo to dalej mieszkałam blisko. Wtedy był czas który nas bardzo do siebie zbliżył. Siedziałyśmy godzinami w mojej kuchni i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, aż do wakacji 2015.

Nie wiem, czy to stąd się bierze, ale nasza relacja uległa poprawie kiedy nie dogadywała się z szkolna przyjaciółką z liceum. Kiedy usłyszałam, że jadą razem na wakacje, już odczułam się na bocznym torze. Nie ingerowałam, nie komentowałam. Pojechała i po jej powrocie wszystko się zmieniło. Nie rozmawiałyśmy. Zdjęcia które dodawała z sobą i z nią powodowały u mnie żal i smutek. Przykre, ale prawdziwe. Stwierdziłam - Ok, poddaje się. I nie rozmawiałyśmy. Mijały dni, tygodnie. Chodziłyśmy nawet razem na zajęcia fitness ale i one nie poprawiły naszych relacji.

No ale dobra, ale za 2 lata ślub. Kto ma być świadkiem jak nie ona? Przecież to ona zna mnie jak nikt inny, i wiem, że lepszego nie będę miała. Tylko jak podejść do takiego tematu. Najlepiej? Prosto z mostu!

Wczoraj wydarzyła się rzecz magiczna. Przez to, że uciekł pies który się całe szczęście odnalazł i my miałyśmy okazję aby się spotkać i porozmawiać. Nie chciałam jechać odebrać psa sama od ludzi więc poprosiłam ją kiedy zobaczyłam, że puściła mój apel na Facebook'u u siebie. Pojechałyśmy we dwie trochę rozmawiając po drodze, a wieczorem przyszła do mnie. Ku mojemu zdziwieniu to co jej powiedziałam, nie bardzo ją zaskoczyło. Nie była zła, i nie mówiła, że się czepiam. Nie mogłyśmy odnaleźć momentu rozłąki, ale nie ukrywam, że nie szukałam kontaktu. Z czasem dzwoniłam raz czy dwa ale nie mogła.


Myślę, że była nam potrzebna porządna i szczera rozmowa. W zasadzie to cieszę się, że o tym porozmawiałyśmy i obie liczymy na to, że nadrobimy stracony czas za ten rok! Powiem Wam jedno, że jeśli ktoś jest Twoim przyjacielem - to nawet jak z nim nie rozmawiasz, nie chcesz widywać to on i tak jest. I zawsze może być. Prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko i ja się o tym przekonałam na własnej skórze.

Ważne jest to aby nie zapominać o nikim kto jest dla Ciebie ważny, i trwa przy Tobie pomimo wszystko. Bo takich "przyjaciół" można mieć setki, ale tylko garstka zostaje kiedy coś się dzieje. A warto jest mieć kogoś takiego na dobre i na złe. Nie jedną mam przyjaciółkę, ale kiedy już jakąś mam, to jestem dla niej tak samo jak ona dla mnie. Dbajmy o to! :)


ONA
 
PS. MOTORYZACJA JUŻ NIEDŁUGO, ALE TERAZ PYTANIE. CHCECIE ZAKUPOWY HAUL? :)