wtorek, 27 grudnia 2016

ŻEGNAJĄC 2016..



Tak. Długa przerwa. Trochę za długa jak na mnie. Zastanawialiście się kiedyś jakby wyglądało Wasze życie gdyby wszystko szło po naszej myśli? Układało się tak jakbyśmy tego chcieli i wszystko by było na wyciągnięcie ręki? No właśnie. Ostatnio dosyć często narzekałam, że czegoś mi brakuje, że ciągle nie wiem czego chce, że na nic nie mam kasy, że oddaliliśmy się od siebie. Doszłam do wniosku, że to w nas samych jest problem. Stwarzamy problemy które siedzą w głowie tylko po to, że mieć o czym myśleć. Co chwile martwi mnie to, że nie mam chęci do nauki, że zaraz jak nie zapłacę kilku rat to mnie wyrzucą ze szkoły. Że są/były święta na które też trzeba było mieć pieniądze. Wszystko przytłacza. Kumuluje się aż do tego momentu, kiedy totalnie wyczerpani opadamy na kanapę i mamy wszystko i wszystkich w dupie. Ale tak, takie chwile też potrzebne. 

Dostałam w końcu biurową pracę. Cieszę się z tego ogromnie. Ale niestety jak to w każdej firmie bywa pojawiają się także problemy. W przeciągu kilku tygodni zwolniło się kilka osób w związku z tym objęłam dwa stanowiska. I nie było w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to , ze pracuje po 10 godzin dziennie i już mam dość. Niby miałam chwile przerwy bo święta bo wcześniej wyszłam. Ale im dłużej tym czuje się coraz bardziej zmęczona. Za chwile mam kilka dni urlopu i później musze ostro przysiąść do nauki. Więc to nie będzie trwało wiecznie. 

Po Wigilii postanowiłam sama dla siebie rzucić sobie wyzwanie. Podniosłam rękawice i podejmuje wyzwanie zrzucenia 20 kilogramów rozsądnie i z głową. Nie narzucam sobie czasu. Przyrzekłam tez sobie, że nie będę się poddawać bo w tydzień nie osiągnęłam efektu. Nie. Zdaje sobie sprawę, że dość pracochłonny proces ale to ma też we mnie budować cierpliwość. Postanowiłam przede wszystkim zrobić to dla siebie. Więc rok 2017 będzie mój!
Nie mogę powiedzieć, że ostatni czas był kolorowy, było kilka takich sytuacji w których czułam złość, niepokój lub po prostu ktoś mnie ranił. W ostatnich tygodniach takich osób było na „pęczki”. Działało to na takiej zasadzie, że chcesz komuś pomóc a jesteś odrzucana lub! I tu ta częstsza wersja – przyjmują pomoc ale na koniec w ramach wdzięczności wbijają Ci nóż w plecy. 

Nie zabrakło też osób które niezmiennie przy mnie są. Wspierają, motywują i pomagają. Pojawiają się nowi przyjaciele i bliskie osoby o których nigdy nie myślałam, że mogę się zaprzyjaźnić. Takie więzi są trwałe i mocno trzymają mnie przy ziemi. Pomagają zapobiegać w zwątpieniu w to co robię albo też potrząsaj mną kiedy trzeba.

Tak więc kochani! Niech rok 2017 będzie nasz! Nie tylko mój ale także Twój! Zobaczysz jaka będziesz z siebie dumna za rok o tej porze jeśli teraz postawisz na siebie! Nie czekaj na nowy rok, na początek który i tak później zmieni się w pomyłkę bo się poddasz, odpuścisz. Zrób to tu i teraz. Jeśli ja potrafe w siebie uwierzyć to jestem pewna, że każdy potrafi. Jeśli tylko chcesz! Nie ma innych wymówek. Powinnyśmy mieć na 1 miejscu zawsze siebie. I to o siebie w pierwszej kolejności zadbać i powalczyć. Oświadczam, że dla mnie rok 2017 to rok przemiany-  i duchowej i wewnętrzne. 

ONA